Podobno o gustach się nie dyskutuje – najgłupsze zdanie świata, jakie kiedykolwiek usłyszałam. Tak naprawdę każdy dzień spędzamy na rozmowach o tym, co nam się podoba – mniej lub bardziej – kto ostatnio zrobił coś wspaniałego – w naszych oczach – albo wręcz odwrotnie. Codzienność spędzamy na ocenianiu innych według własnej miary, według standardów, które nabyliśmy w domu albo przejęliśmy od znajomych.

Mam takie wrażenie, że moi rówieśnicy dzielą się na trzy grupy. Dla jasności – mówię tutaj o upodobaniach kulinarnych.
Pierwsza grupa to wszyscy ci, którzy na gotowanie nie mają czasu. W drodze do pracy zahaczą o piekarnię, zakupią bułę z szynką albo drożdżówkę z serem i tak minie im śniadanie. W porze lunchu odwiedzą stołówkę i zamówią danie dnia, potem jakiś baton i tak sobie dzień mija. Kolacja to najczęściej zbyteczność. No chyba, że trafi się jakieś wyjście na miasto, to i kebaba można przegryźć. 😀
Druga grupa to ci, którzy wynieśli przyzwyczajenia z domu i najchętniej zajadają kotlety schabowe z kapustą, gołąbki, krokiety, pierogi ruskie i kluski śląskie. Wszystko fajnie, ale czemu by raz na czas nie spróbować czegoś nowego? Najzabawniejsze, że ta grupa traktuje każdego wegetarianina, nie wspominając już o weganinie, jak przybysza z innej planety, a na kolegę z pracy, który przyniesie na obiad komosę ryżową z warzywami, i gotowanym kurczakiem, patrzą z politowaniem. Serio ludzie?
Na koniec trzecia grupa – odkrywcy. Spędzają na forach o gotowaniu każdą wolną chwilę, zamiast seriali oglądają ulubione kanały kulinarne, a do pani z osiedlowego sklepu kierują po raz setny zapytanie, kiedy w końcu zamówi ten makaron bezglutenowy. Planują swoje posiłki i zakupy, lubią eksperymentować w kuchni, a na domówki zawsze przychodzą z tartą gruszkową albo hummusem w słoiku. No i właśnie, dzięki takim ludziom rodzą się wydarzenia jak to poniższe. 🙂

Art & Food Bazar – miał swoje początki na krakowskim Kleparzu, gdzie kuszono zapachami własnoręcznie przyrządzonych dań na bazie ekologicznych produktów. Zachęcano do spróbowania wegańskich ciast, które nierzadko wyglądały lepiej niż te z sławnych cukierni. Do tego wszystkiego wystawiano oryginalną biżuterię i organizowano warsztaty, na których zgłębiano tajniki przygotowania domowych kosmetyków.

Z racji zimowej pory, w dniu dzisiejszym gospodarzem został lokal Pauza in Garden. Do godziny 17:00 z okazji zbliżających się Walentynek, serwowane będą ostrygi i musujące wino. Będzie też możliwość wzięcia udziału w treningu FACEFITNESS i oczywiście zakupu dodatków do domowych wnętrz, ciuchów, świecidełek i naturalnych kosmetyków.

Na temat samego wydarzenia, więcej info poniżej, z pierwszej ręki! 😉 Wpadacie?