Nie było mnie tutaj trochę, ale mam kilka ładnych zdjęć na swoje usprawiedliwienie! Właściwie to nie kilka, a kilkaset, które przeszły już wstępną selekcję i mogą powoli wychodzić na światło dzienne.
Cały wrzesień spędziłam w rozjazdach. Najpierw było wesele młodszej siostry (sic!), a później upragnione dwutygodniowe wakacje. Przyznam szczerze, że zapomniałam nawet, jak wygląda mój szef (nie ma czego żałować).

Co dobre szybko się jednak kończy i trzeba wracać do szarej rzeczywistości. Zanim jednak utonę na dobre – podzielę się z Wami moimi wspomnieniami z owych wakacji, które spędziłam w Państwie Środka – Chinach!

W dwóch słowach? Wakacje życia! Chiny to tak oryginalny kraj, tak różny od tego, co znamy, tak piękny i tak brzydki jednocześnie, pachnący jaśminową herbatą, grillowanymi owocami morza i suszonymi przyprawami, a cuchnący ściekami, zgniłym jedzeniem i publicznymi toaletami. W Chinach nic nie jest jakieś. Jest albo wspaniałe, albo odrażające. Albo się je kocha, albo nienawidzi. Najczęściej oba.

Duuużo by opowiadać, ale skoro ten blog jest o jedzeniu to o tym też stworzę posty. Chyba, że chcielibyście się czegoś konkretnego dowiedzieć to proszę w komentarzach o sugestie! Póki co, zerknijcie poniżej na chińskie, uliczne food trucki.

Zacznę od tego, że w Chinach sprzedaje się absolutnie wszystko i absolutnie wszędzie. Ludzie, kończąc pracę na etacie, rozkładają stragany i wyjmują z toreb setki majtek, skarpet, kabli, futerałów, środków czystości itp. które próbują potem każdemu wepchnąć. Nieważne czy ich potrzebujemy czy nie.
Istnieją też tacy, którzy spędzają przy swoich stoiskach całe dnie aż do późnych godzin nocnych. Zwłaszcza, jeżeli handlują gotowym jedzeniem lub półproduktami, na które zawsze się ktoś skusi.

Ich stanowiska pracy różnią się w zależności od lokalizacji. Mogą przypominać znane nam targi, gdzie kupujemy świeże warzywa i owoce, są zamontowane na stałe. Druga część to przerobione tuk tuki, które zaaranżowano na polowe kuchnie, dodając płytę grzewczą lub montując rynny wypełniane węglem, mające służyć jako grille.

dsc04225

dsc05321

dsc04234

Te drugie, mające swój niepowtarzalny urok, mogą ulokować się wszędzie tam, gdzie znajdą się miłośnicy ich potraw. Nieważne czy będzie to park, przejście podziemne czy zadaszona promenada mostu – znajdziemy ich bez trudu. Ci, którzy mają więcej polotu albo też chcą zagarnąć większą rzeszę klientów, zainwestowali w głośniki, które powtarzają jedno i to samo nagranie (domyślam się, że to reklama, ale co ja z tego wiem?).

W takich miejscach jest zawsze głośno, jest mnóstwo ludzi. Każdy coś do ciebie krzyczy, każdy czegoś od ciebie chce. Kolory, zapachy i smaki przejmują władze nad zmysłami. Chcesz wszystkiego skosztować, wszystko zapamiętać.

Na jakie potrawy się natknęłam? Wszelkiego typu stir fry, które mają rozłożone na stole szeroką gamę mięs, ryb, warzyw, grzybów, liści, do których podchodzisz, nakładasz sobie na talerz, na co masz tylko ochotę i już za kilka minut, dostajesz swój gorący kubełek i parę pałeczek.

Dalej to, co zaliczamy do kategorii na patyku. Zabawne, bo to określenie weszło do naszego codziennego słownika. Kiedy wracaliśmy zmęczeni po całodniowym zwiedzaniu i padało pytanie: To co jemy?, odpowiedź była zawsze taka sama: Chodźmy na patyka! 😀

dsc05337

dsc05391

dsc05350

dsc05347

img-20160928-wa0018

dsc05371

A z patyka można zjeść już absolutnie wszystko: ośmiornicę, kraba w cieście, jagnięcinie, parówki, tofu, ciasto, smażonego banan. Tutaj ogranicza ich tylko wyobraźnia.

Jeżeli szukamy tradycyjnych noodli albo czegoś do picia to też się nie rozczarujemy. Te pierwsze znajdziemy praktycznie wszędzie, a co do drugiego to królować będzie świeżo wyciskany sok, np. z granata. Do tego oczywiście herbata, której odmian mają Chińczycy tysiące. Mnie skradła serce jaśminowa, która zdecydowanie różni się od tej dostępnej w Europie i herbata jęczmienna, której nigdy wcześniej nie próbowałam.

dsc05355

dsc05381

dsc04127

dsc04131

Oczywiście, bez problemu kupimy też przyprawy na wagę. Królują papryczki chilli, anyż, kora cynamonu. Na specjalne życzenie możemy dostać też zmieloną wersję – pod warunkiem, że się dogadamy! 😀

dsc05339

dsc05410

A co do zwyczajów żywieniowych samych Chińczyków, tego co serwują w restauracjach, słynnej kaczki po pekińsku i wielu, wielu innych już w następnych postach. Miłego! 🙂