Pamiętam, kiedy pierwszy raz weszłam na automatyczną bieżnię – brak poczucia stabilności, problem ze złapaniem równowagi i potrzeba dopasowania długości kroku do rozmiarów poruszającej się taśmy – tak bym to w skrócie opisała. No i może jeszcze zawroty głowy po zeskoczeniu z niej. 😀 Jak to mówią – pierwszy raz nie należy do najłatwiejszych.

To urządzenie posiada też szereg zalet, które daje mu przewagę w treningach biegaczy. Zacznijmy od nachylenia – zamiast szukać podbiegu ustawionego pod określonym kątem, naciskamy przycisk, który służy do regulacji jego poziomu. Ta opcja doskonale sprawdzi się również w przypadku, gdy danego dnia mamy ochotę raczej pomaszerować niż biegać, ale chcemy spalić odpowiednią ilość kalorii. Wtedy wybieramy przykładowo 15 stopniowe nachylenie i nasze łydki po takich treningach będą wyglądać niesamowicie.

Kolejno – ustawienia szybkości. To, w jakim tempie pokonujemy kolejne kilometry jest bardzo istotnym elementem przygotowań do różnego rodzaju zawodów biegowych. Sprawdzamy swoje możliwości, a przy okazji ustalamy optymalny poziom, który będziemy mogli utrzymać przez cały czas trwania wyścigu na 5 czy 10 km. Oczywiście, w tej roli doskonale sprawdzą się zegarki z pulsometrem, ale te wyposażone w GPSa, a to już wydatek rzędu kilkuset złotych.

Wiele bieżni ma również programy poświęcone konkretnym celom – trening interwałowy, spalanie tłuszczu, biegi na określone dystanse. Zawsze zostają nam również ustawienia ręczne, które pozwalają na dowolne konfiguracje nachylenia i szybkości w trakcie ćwiczenia.

Zasadniczą kwestią jest też uniezależnienie od kaprysów pogody. Wiele osób rezygnuje z treningu, gdy pada deszcz albo temperatura spada poniżej 0, a nie muszą tego robić, udając się na siłownię, w której wykupili karnet. Wtedy ani wiatry, ani mrozy nie są już straszne – można z powodzeniem kontynuować obrany plan treningowy.

Patrząc na wady: dla mnie trening na bieżni jest zbyt monotonny. Owszem, stanowi dobry sposób na rozgrzewkę albo dodatek cardio, ale dystanse rzędu 5 czy 10 km to już za dużo. Zero zmian w otoczeniu, ci sami ludzie wokół… Maratonów na bieżniach nie organizują. 😀 Nic dziwnego, w końcu bieganie zaczyna się w głowie. 🙂

bieżnia