Eksperci zalewają nas opiniami, jaką ważną rolę odgrywa sen w procesie odchudzania. Zresztą, nie chodzi tylko o tracenie na wadze, ale prawidłowe funkcjonowanie naszego organizmu i przemianę materii. A kiedy możemy mówić o najlepszych efektach, jak nie w okresie, gdy jesteśmy wypoczęci, zrelaksowani, a przede wszystkim – wyspani. 🙂
Tutaj spotkałam się z różnymi praktykami. Jedni radzą, by niezależnie od pory wstawania, kłaść się spać zawsze przed północą. Może i prawda, ale co mają powiedzieć ci, którzy zaczynają pracę praktycznie o świcie? Czy im również wystarczy 4-5 godzin snu? Szczerze wątpię. Z kolei, inni mówią o tym, że należałoby spać tyle czasu, żeby łączna liczba minut była wielokrotnością 90, bo właśnie tyle trwa jeden pełny cykl. Przykładowo, osoba, która spała danego dnia 6 godzin będzie bardziej wypoczęta od tej, która w łóżku spędziła ich 10. Podobno do dobrych zwyczajów należą też sportówki, czyli kilkunastominutowe drzemki, które zaplanujemy sobie na noc. Jednak do tego trzeba być masochistą. 😀
Ja czasami praktykuję krótkie, nieprzekraczające 30 minut sjesty w trakcie dnia, kiedy już naprawdę jestem bardzo zmęczona, a czeka mnie jeszcze jakiś wieczorny wykład. To mogę zdecydowanie polecić. Działa lepiej niż niejedna kawa.
Inna sprawa, jak przedstawia się efektywność naszego snu: ile razy się budzimy w nocy? ile pojawia się niespokojnych momentów? A w tych rachunkach może pomóc już tylko fitbit, który z wielką dokładnością bada, jak dużo czasu potrzebujemy, żeby zasnąć, czy zdarza nam się przerwać letarg, bo męczą nas koszmary albo pojawia się nagła potrzeba fizjologiczna, jaki jest poziom naszego wypoczynku oraz jak długo naprawdę śpimy i regenerujemy siły.
Zerknijcie na diagram poniżej. Mój przyjaciel oszacował, że efektywność snu wyniosła tego dnia 93%. Całkiem niezły wynik jak na niecałe 7 godzin snu i aż 12 przebudzeń, co? 🙂
W mojej bazie znajduje się też wykres ilustrujący stany regeneracji z całego tygodnia. Jak widzicie, zawsze staram się kłaść przed północą (nie żebym się utożsamiała z teorią powyżej, po prostu chodzę na 8-9 do pracy), a wstaję około 7. Granatowy obszar identyfikuje się ze stanem głębokiego snu, błękitny z niespokojnymi momentami, a czerwony to chwile przebudzeń. Przydatna funkcja, prawda? Z każdym dniem poznaję swój organizm. 🙂
Co Ty robisz w nocy, że się aż 12 razy budzisz? 😀 spoko funkcja!
Piję za dużo wody wieczorem i potem muszę wstawać w nocy, żeby ją zwrócić. 😀