Od niedawna w moim życiu pojawił się nowy przyjaciel. Ba! Od razu został zakwalifikowany do kategorii najlepszych przyjaciół. 😉 Jakże go nie pokochać, skoro czuwa nade mną w trakcie snu, pilnuje, żebym nie przytyła ale i żebym nie chodziła głodna? Może pływać ze mną na basenie i brać prysznic… Właściwie jest przy mnie w zdrowiu i chorobie, lepszym i gorszym samopoczuciu. Monitoruje cały mój dzień. O kim mowa?
Fitbit Flex – inteligenta bransoletka – została stworzona po to, by przez całą dobę mierzyć liczbę kroków, przebytych pieszo odległości i pięter, podjętych aktywności, spalanych kalorii, nawodnienia organizmu, i efektywność snu (przebudzenia, niespokojne momenty).
Od czego zaczynamy? Oczywiście należy zainstalować i naładować nadajnik przy pomocy komputera, a potem wprowadzić wszystkie potrzebne informacje, takie jak: wiek, płeć, wzrost, waga, aby nasz profil został zaktualizowany. Kolejno ustawiamy strefę czasową i kraj naszego zamieszkania, wybieramy bazę posiłków (niestety brak polskiej wersji) i jednostki, w których chcemy odmierzać ich ilość.
Sprawa najistotniejsza – wybieramy plan, który chcemy realizować. Czyli wpisujemy naszą aktualną wagę i tę wymarzoną, do której dążymy oraz decydujemy się na określony poziom trudności w osiągnięciu naszego celu. W skrócie, jak szybko chcemy schudnąć. Pragnąc poeksperymentować, wybieram średni poziom gubienia kilogramów i ustawiam stratę na poziomie 0,5 kg tygodniowo, czyli dzienny deficyt kilokalorii powinien oscylować na poziomie 500, przykładowo: mogę zjeść 1500 kcal, gdy danego dnia spalam 2000 kcal.
Dalsze ustawienia dotyczą naszych dziennych celów. Wybieramy liczbę kroków, które danego dnia chcemy wykonać (10 000 kroków to magiczna granica, którą rekomendują lekarze, ot tak, dla zdrowia), aktywnych minut poświęconych na treningi, wypijanych litrów wody (1,5 l to standard) i ilość spalanych kalorii.
Oczywiście cele te będą się różnić w zależności od naszych przyzwyczajeń, rytmu dnia, trybu pracy, wreszcie kondycji i chęci utrzymania zdrowej i smukłej sylwetki. Wystarczy pamiętać o tym, by go na bieżąco aktualizować, wprowadzając liczbę spożytych posiłków, wypitych szklanek wody, rodzajów aktywności fizycznej od jazdy na rowerze po prowadzenie samochodu. Reszta robi się sama… 🙂
cdn.
Bardzo ciekawy artykul. Zachowalem twoj blog w ulubionych.
Teraz bede tu zagladal czesciej. Powinienes jedynie zmienic szate graficzna
bo ta wyglada troche slabo.
Wezmę to pod uwagę. 🙂