Miałam napisać o tym, jak spędziliśmy długi weekend w Lublanie i innych zakątkach Słowenii, ale chyba się do tego nie nadaję… Bo zawsze, kiedy ktoś zadaje mi pytanie, jak było, to zaczynam opowiadać, co dobrego jadłam. Planowanie wyjazdów też zaczynam od wizyty na stronie Tripadvisor i przeglądu lokalnych restauracji, i aktualnych wydarzeń. Dopiero potem układam wycieczkę pod jedzeniowe eksperymenty.
Dlatego dzisiaj krótko o tym, co zjeść w Słowenii. Skupię się zarówno na lokalach gastronomicznych jak i na targach, bo akurat udało nam się być na dwóch imprezach kulinarnych. Przypadek? 😀

Słowenia z racji swojego geograficznego położenia zachwyca nas prawdziwą mieszanką smaków. Możemy dostrzec wpływy z północy (Austrii), zachodu (Włoch) i południowego-wschodu (Chorwacji). Idąc tym tropem, skosztujemy tam dobrego mięsa, lokalnych owoców morza jak i czerwonego wina.

zjeść w Słowenii

Co zjeść w Słowenii? – Lublana

Na pierwszy rzut to, co Polacy lubią najbardziej, mięso i ziemniaki. 😀 Nasze kroki powędrowały w stronę restauracji Gujzinaserwującej przysmaki z północno-zachodniego zakątka Słowenii – Prekmurje. Niestety musieliśmy zająć miejsca w ogródku, bo całość lokalu była zarezerwowana, więc nie wiem jak wygląda w środku. Żeby trochę rozgrzać się tego jesiennego wieczoru, zamówiliśmy Bogracz, czyli zupę gulaszową na bazie wołowiny, wieprzowiny i dziczyzny. Idealnie doprawiony, gęsta zawiesina z dodatkiem ziemniaków, papryki, cebuli i czosnku skradła nasze serca. Do tego wybraliśmy trio z kaszy gryczanej i Dodoli, czyli klusek z pieczonych ziemniaków, mąki i wody w podstawowej wersji i tych z dodatkiem śmietany. Zamówiliśmy jeszcze jedną z naszych ulubionych potraw, czyli wątróbkę wołową ze szpinakiem (my z tych, co lubią podroby). Do tego lokalne czerwone wino i/lub piwo z koziołkiem, czyli Lasko, i zakończyliśmy ten wieczór najedzeni, i w dobrych nastrojach.
A zapomniałabym, mój już-mąż ma nową metodę oceny jakości restauracji. Wg niego, restauracja jest dobra wtedy, kiedy serwuje piwo w większej objętości niż 0,33 l. 😀

zjeść w Słowenii

Co zjeść w Słowenii? – Piran

Kolejnym miejscem, któremu przyznałam 10/10 punktów była knajpa pod gołym niebem w Piranie, czyli na zachodnim półwyspie Słowenii, Fritolin pri Cantini. Fenomenem była dla mnie najwyższa ocena na portalu oraz niskie ceny w menu. Nie ukrywajmy, najwyższe noty zwykle zdobywają drogie i ekskluzywne restauracje, a tutaj – taka niespodzianka. Zdecydowaliśmy się zamówić wielki talerz dla dwóch osób, na którym znalazły się kalmary, ośmiornice, szprotki i frytki (dla wielkiego ich miłośnika…), a to wszystko za jedynie 23 euro. Wszystkie potrawy były serwowane z bagietką zapiekaną w oliwie.
Obsługa lokalu też zasługuje na pochwałę, bo z racji samoobsługi (dania zamawia i odbiera się przy okienku, a kelnerka donosi jedynie napoje) wszystko działa niezwykle sprawnie. Wystarczy, że na sznurku pojawi się drewniana rybka z naszym numerem, a my pójdziemy odebrać gotowe danie. I możemy delektować się lokalnymi przysmakami.

zjeść w Słowenii

zjeść w Słowenii

zjeść w Słowenii

Co zjeść w Słowenii? – Odprta Kuhna

Jeżeli odwiedzamy Lublanę między wczesną wiosną a późną jesienią to w słoneczny piątek nie może nas zabraknąć na festiwalu Odprta Kuhna, gdzie restauracje serwują swoje przysmaki od rana do wieczora. Możemy skosztować tam zarówno lokalnych specjałów jak i międzynarodowych potraw. Plusem są małe porcje, a co za tym idzie, niskie ceny. Dlatego, możemy jeść i jeść…
Z beczek leje się piwo, z butelek wino, a przechodnie zaglądają, żeby coś dla siebie wybrać i usiąść przy przygotowanych stołach lub na pobliskich schodach. A jest w czym wybierać! Organizatorzy wspominają o setce wystawców, którzy przybywają na wydarzenie. Prawdę mówiąc, nie liczyłam i wszystkich nie próbowałam, ale bardzo smakowały mi warzywne rollsy z kiszoną kapustą z azjatyckiej Restavracija Shambala, wegetariańskie gołąbki w cukinii z tureckiej  Ylidiz Han oraz sushi z Nonbiri.

zjeść w Słowenii

zjeść w Słowenii

zjeść w Słowenii

zjeść w Słowenii

zjeść w Słowenii

zjeść w Słowenii

zjeść w Słowenii

zjeść w Słowenii

zjeść w Słowenii

Z kolei w sobotę i niedzielę w trakcie naszego wyjazdu był organizowany Festiwal Piwa i Burgerów. Stety, niestety przyciągnął masę ludzi, którzy dzielnie stali w kolejce, czekając po kilkadziesiąt minut na swoje zamówienie. Przy wyborze mięsa, dawano nam pozorną możliwość decydowania czy będzie krwiste czy wysmażone, ale idąc w ilość, a nie jakość, niezależnie od zamówienia, dostawaliśmy średnio-wysmażone. Minusem był też brak sztućców. Wiem, że się czepiam, ale jako człowiek niejedzący chleba, musiałam zjeść mojego kotleta rękami. 😀
Wrażenie niewątpliwie robiły różnokolorowe bułki z Organic Garden, oferowane w kolorze czarnym, żółtym i czerwonym. Próbowałam dowiedzieć się, jaka jest różnica w ich składzie, ale powiedziano mi, że tylko kolor. Ciekawe…

zjeść w Słowenii

zjeść w Słowenii

zjeść w Słowenii

Co zjeść w Słowenii? – Deser

To teraz najprzyjemniejsza część naszym kulinarnych wojaży: deser! Jak się domyślacie, mieliśmy okazję skosztować sławnej Gibanicy, czyli jak ja to określiłam: mieszanki sernika, makowca i jabłecznika. Ciasto jest typowym warstwowym deserem, poczynając od warstwy maku, przez słodki twarogowy ser, orzechy włoskie i kwaśne jabłka. Przyznam, że placek przypadł mi do gustu, bo ma przyjemny, lekko słodkawy smak, ale nie przesadzony. No i jest połączeniem naszych najpopularniejszych narodowych deserów. Jak będziecie w Słowenii to koniecznie spróbujcie!

zjeść w SłoweniiCo do innych przysmaków, to oczywiście zajadaliśmy się lodami. Te gałkowe jak i tajskie, serwowano na targach. Uparcie szukam smaku lodów tajskich z metalowej, zimnej płyty, które pierwszy raz jadłam Chinach. Próbowałam tych w Krakowie (Gorące Pączki) i Lublanie (Twister), ale kopia nawet w małym stopniu nie przypomina oryginału. No cóż, może kiedyś…

Oczywiście były i inne lokalne desery jak faworki, jabłkowy strudel czy ciasto kasztanowe (mój faworyt), które degustowaliśmy do popołudniowej kawy. Mówiąc o kawie, pochwalę się, że od dobrych dwóch tygodni zaczęłam pić czarną kawę i niezwykle mi smakuje (najbardziej z lodami pistacjowymi). Wcześniej dolewałam do kawy mleko kokosowe lub migdałowe, bo to krowie odstawiłam dobry rok temu. Czasami piłam je w rodzinnym domu, bo niestety ani mama, ani teściowa nie chciały doić dla mnie migdałów (nadal nie rozumiem dlaczego), więc brałam to, które było w lodówce. Teraz mam nowy zwyczaj picia Americano bez żadnych dodatków i niezwykle mi smakuje. Właściwie dopiero teraz rozróżniam smak kawy i zaczęłam namawiać już-męża na zakup ekspresu z prawdziwego zdarzenia. Myślicie, że na to pójdzie? 😀

zjeść w Słowenii

zjeść w Słowenii

zjeść w Słowenii