Od kiedy w moim portfelu zagościła karta Multisport, postanowiłam czerpać z jej dobrodziejstw całymi garściami. Stwierdziłam też, że nie ma sensu zamykać się na dany rodzaj treningu, zanim tak naprawdę nie zorientuje się, co sprawia mi najwięcej radości. Jedynym stałym punktem w moich tygodniowych aktywnościach pozostaje bieganie, z którym łączy mnie silna emocjonalna wieź. 😀 Lub coś w tym stylu. Po prostu lubię, bardzo. Uważam też, że jest jednym z najlepszych sposobów na trening cardio, bo angażuje całe nasze ciało.

Już od dawna w mojej głowie pojawił się pomysł, żeby zapisać się na boks, a najlepiej kickboxing. Nie jest tajemnicą, że to bardzo rozwijający sport, dzięki któremu możemy rozwinąć szybkość reakcji, podejmowania decyzji, ale też percepcję, zbieranie myśli, a przede wszystkich nauczyć się synchronizacji ruchowej, bo do każdego kroku jest dopasowany cios. Jeżeli będą kompatybilne to przeciwnikowi trudniej będzie nas zaskoczyć. Specjaliści mówią też o nauce cierpliwości i pokory, ale jednocześnie nieustępliwości w dążeniu do celu, walce do samego końca. Wspominają też o wadach, którymi są różnego rodzaju urazy, poczynając od głowy, a kończąc na kościach, ale przy zachowaniu zasad bezpieczeństwa i stosowaniu ochraniaczy w trakcie treningów, z powodzeniem można ich uniknąć.

Dlatego, w zeszłym tygodniu postanowiłam spróbować. Wyszukałam jeden z osiedlowych klubów fitness, w którym oferowane są tego rodzaju zajęcia. Zadzwoniłam, żeby dopytać, na jakim poziomie znajduje się grupa i czy na pewno będzie koedukacyjna. Po uzyskaniu potwierdzenia, poszłam na trening. Jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że na sali jest trzech gimnazjalistów i dwóch dorosłych, oczywiście płci męskiej. No dobra, spodziewałam się tego trochę. 😀 Trener za to zachował się bardzo w porządku, przywitał ze mną, przedstawił i zapytał, czy miałam wcześniej do czynienia z boksem. Po uzyskanej odpowiedzi odmownej stwierdził, że musi pokazać mi podstawy. No i na tych podstawach zaczęłam i skończyłam…

Nie zrozumcie mnie źle, nie chciałam pierwszego razu, dostać rękawic, przeciwnika i polecenie natarcia, ale liczyłam na to, że wspólnie z grupą będę poznawać tajniki tej dyscypliny. Okazało się jednak, że oni trenują od 3-4 miesięcy i trochę już potrafią, w związku z czym, dostali rękawice i pod okiem trenera urządzali sobie pojedynki, podczas gdy ja trenowałam postawę, kroki, ciosy proste i sierpowe.

Jedno na pewno mogę przyznać: jest to rodzaj treningu bardzo wyczerpującego, w trakcie którego warto pamiętać o napinaniu wszystkich mięśni i pełnym skupieniu. W ten sposób angażujemy nie tylko całe ciało, ale i umysł. No i najważniejsze: spalamy sporo kalorii, co możecie zauważyć poniżej. Naprawdę dostałam niezły wycisk, tak jak lubię najbardziej. 😀

Dla jasności, nie rezygnuję. Po prostu muszę odszukać szkołę, gdzie zajęcia będą przygotowane stricte dla kobiet, i gdzie rzeczywiście rozpocznę z grupą początkującą. 🙂
Może macie coś godnego polecenia w Krakowie?

boks