Pamiętam czasy liceum, kiedy praktycznie na każdej przerwie coś przegryzałam, nieważne czy była to kajzerka z kotletem (do tej pory moi znajomi wspominają ten widok 😀 ), mandarynka, czy kostka czekolady, nie uprawiałam regularnie sportu (nie licząc trzech zajęć wychowania fizycznego w tygodniu), a mimo to byłam szczupła jak szczypiorek. Teraz, gdy ktoś częstuje mnie ciastkiem, dwa razy się zastanowię (ćwiczę dzisiaj? ile jeszcze zjem?), zanim po nie sięgnę i przeliczę kalorie. Na szczęście w tym pomaga mi mój fitbit.

Początkowo zaczynałam od prowadzenia tabeli w Excelu, w których raczej zapisywałam to, co jem, ale pomijałam wielkość porcji i ich kaloryczność. Nie była to najlepsza metoda, bo na koniec dnia rzeczywiście byłam z siebie dumna, kiedy zerkałam na notatki, ale na ile było to wiarygodne, ciężko stwierdzić. Jednocześnie, pozwoliło mi to wyrobić dobre nawyki rejestrowania moich całodniowych posiłków, co teraz się przydaje. Czasem do przesady. Ostatnio np. siedziałam w kawiarni z moim lubym i on w pewnym momencie pyta, co ja tak stukam w ten telefon, a ja na to, że przecież muszę wpisać te migdałowe biszkopty, które przed chwilą zjadłam. 😀 Jakby to była najważniejsza rzecz na świecie…

Fitbit posiada gotową bazę produktów i posiłków, która rzeczywiście jest bardzo przydatna, pod warunkiem, że mieszkamy w Stanach Zjednoczonych. Wtedy możemy znaleźć dania z naszych ulubionych restauracji czy sklepów. Niestety, na polskim rynku jest raczej bezużyteczna, pomijając ogólnodostępne składniki. Na tę okazję, producent zostawił nam wolną rękę i miejsce na wprowadzanie odpowiedników czy przygotowywanych dań. Oprócz wielkości porcji i jej kaloryczności, możemy też uzupełnić procentowy udział białka, tłuszczu, węglowodanów, ale w to naprawdę nie chce mi się bawić. Zresztą, zerknijcie poniżej. Wczorajszy spis.

fitbit - dieta

Łącznie 1600 kcal, czyli (jak zobaczymy poniżej) o 4 kcal za dużo. 😀
Jak już wcześniej wspominałam, mój plan zakłada ujemny bilans kaloryczny na poziomie 500 kcal. Prawdę mówiąc, staram się zachować dzienne spożycie na poziomie 1500-1800 w zależności od dnia treningowego i rozkład trzech większych, i dwóch mniejszych posiłków z pozytywnym skutkiem. Z reguły korzystam też z własnej bazy, sprawdzając moje produkty i dania na stronie: Ile waży, po uprzedniej kontroli na wadze kuchennej, która odmierza z dokładnością do jednego grama. Polecam zainwestować.

Poniżej wykres z przełomu dwóch ostatnich tygodni. Według fitbita przeciętnie spalam 2481 kcal dziennie, a spożywam 1488, co prezentują szare i pomarańczowe słupki. Talerze ze sztućcami są odpowiednikiem liczby kalorii, które w danym dniu zostały mi do spożycia. Stuprocentowej wiary nie daję, ale jednak mu ufam. O efektach, wpis już niedługo. 😉

fitbit - dieta